Archiwum kwiecień 2003


kwi 25 2003 Znow wyjazd....
Komentarze: 0

Dzisiaj znow jade do Poznania... Jak mi sie nie chce... Nie cierpie byc na walizkach przez 3 dni.... No i tak bardzo bede tesknic....

Cos ze mna nie tak.... Zdalam sobie sprawe ze kocham  P. nad zycie. Jest dla mnie wszystkim. No i wczoraj pokazal charakterek. Troszke go do tego sprowokowalam. Ale tylko troszke. Chyba ze on ma racje i faktycznie robie maslane oczka do A. Czego bym nie chciala. Bo to co bylo miedzy nami to juz przeszlosc.... i NIE CHCE DO TEGO WRACAC!

Wczoraj bardzo powaznie zapytal czy zostane jego zona. I ja bardzo powaznie odpowiedzialam,ze tak. I  nie pozwole zeby cos miedzy nami stanelo. Ale z tym wszystkim musimy poczekac az skoncze studia.

Wyszedl M. Moze on bedzie mogl pomoc P. i beda pracowac razem jak kiedys... Ciesze sie ze znow sa dla siebie. I oby w nic sie nie wpakowali!!!

leleo : :
kwi 24 2003 Kochać czy nie kochać? Oto jest pytanie.......
Komentarze: 2

Wlasnie odkrylam, ze nie kocham P. Wczesniej nie dopuszczalam tej mysli do siebie.

Podswiadomie ostudzilam nasz zwiazek chyba jak tylko sie dalo. I nie ma zadnego konkretnego powodu zeby miec do niego awersje tak jak ja mam.

Przeciez jest prawie idealnym facetem. Bo idealnych  nie ma. Swietnym kandydatem  na meza. Ma swietny charakter, nie pije, jest dobry w lozku i szczery, kocha jak szalony. Ale nie ma charakterku.... Tej szczypty chili, ktora by go zaognila....

Dlaczego nie potrafie docenic tego, co mam? Zostane stara panna....

Rozkochuje facetow w sobie do szalenstwa, tylko po to zeby pozniej nie zwrocic na nich uwagi. I to tak diametralnie roznych facetow. Popadam w skrajnosci.

Sama nie zdawalam sobie sprawy jak bardzo zadzialaly moje mechanizmy obronne w stosunku do P. :

Nigdy nie mam czasy na sam na sam...

Ciagle cos robie

Unikam rozmow

Podporzadkowuje go sobie

Jak latwo byloby trzymac go pod pantoflem. I nawet by sie nie zorientowal. Och, i co tu robic...? Zebym wiedziala czy to jest ten, z ktorym bede szczesliwa, a to co czuje teraz to tylko okres przejsciowy....

Czy moze nie mam prawa go oszukiwac i tym samym ranic bardziej? Przestalam pierwsza mu mowic ze go kocham. Czy on tego wszystkiego nie widzi? Czy jest za tak bardzo zakochany? Przypomina mi Adama. I jego i moj stosunek do niego. Kiedy to bylam tak bardzo nieszczesliwa, tylko aby on nie cierpial....

Co tu robic? Zeby bardziej nie ranic, zeby moc odzyskac to, co moge stracic.....

Lepszy wrobel w garsci......?!

leleo : :